Wstrząsająca opowieść o złudzeniach, zemście i bliznach na sercu.
Dziennikarka Heloise Kaldan pracuje nad artykułem o żołnierzach dotkniętych zespołem stresu pourazowego. Jednocześnie zmaga się z niespodziewanym wydarzeniem w życiu prywatnym. W tym samym czasie ze szkoły znika dziesięcioletni chłopiec, Lukas. Heloise ma zająć się tą sprawą. Zbierając materiały do artykułu, spotyka na szkolnym boisku swojego przyjaciela - śledczego Erika Schäfera, który prowadzi dochodzenie.
Po Lukasie nie ma śladu, jednak w ręce policji trafia jego telefon. Okazuje się, że chłopiec miał obsesję na punkcie pareidolii: zjawiska, które polega na tym, że w przypadkowych rzeczach widzimy twarze. Ostatnie zdjęcie w jego telefonie przedstawia stare drzwi stodoły z dwoma okrągłymi oknami wyglądającymi jak świdrujące oczy i żelazną zasuwą, która przypomina zaciśnięte usta. Opatrzono je hasztagami: #monster #śmierć #szatan #zło #zabijęcię.
Dziennikarka i policjant ponownie łączą siły, aby za wszelką cenę odnaleźć chłopca żywego.
UWAGI:
Oznaczenia odpowiedzialności: Anne Mette Hancock ; z języka duńskiego przełożyła Edyta Stępkowska.
Heloise Kaldan jako wolontariuszka opiekuje się z ramienia Czerwonego Krzyża schorowanym Janem Fischhofem. Mężczyzna jest w terminalnej fazie choroby, ale w przebłysku przytomności umysłu zwierza się dziennikarce, że popełnił w przeszłości straszny czyn i teraz boi się odejść z tego świata. Heloise postanawia zgłębić tę sprawę, nawet mimo sprzeciwu jej szefa. Jedzie do Jutlandii Południowej i zaczyna wypytywać mieszkańców Sonderborga o wypadek, w którym przed dwudziestu laty zginął miejscowy lowelas Tom Mázoreck. Szybko się okazuje, że z tą zagadkową śmiercią związane są inne zniknięcia, a grono podejrzanych się rozrasta. Jednocześnie Kaldan mierzy się ze zmową milczenia lokalnych władz. Do akcji wkracza Erik Schäfer, który pomaga przyjaciółce na odległość, z Kopenhagi. Jedyne, czego pragnie Heloise, to ułatwić odejście starszemu, umęczonemu człowiekowi. Tylko czy w naszej gestii jest odpuszczać czyny, których nie znamy? Wybaczać zbrodnie, które dotknęły przed laty niewinne osoby? I czy dając komuś ukojenie, nie obciążamy jednocześnie własnego sumienia?